sobota, 13 kwietnia 2013

O tym, co można dostrzec tylko oczami wyobraźni

Film: Imagine, 2012, Francja, Polska, Portugalia, Wielka Brytania

Reż. Andrzej Jakimowski

Scen. Andrzej Jakimowski

Obsada: Edward Hogg, Alexandra Maria Lara, Melchior Derout, Francis Frappat

Miłość w filmie „Imagine” nie jest głównym wątkiem. Obecność rodzącego się pomiędzy bohaterami uczucia jest zaznaczona w sposób bardzo subtelny, prawie intymny. Dzięki temu zamiast wielkich wybuchów nagle uświadomionego uczucia, otrzymujemy kilka cudownych scen, pełnych niedookreślonych emocji, które na długo pozostają w naszej pamięci.

Film przenosi nas do słonecznej Lizbony, która od samego początku atakuje nasze zmysły. Kolory wydają się nam żywsze, dźwięki wyraźniejsze i prawie udaje nam się poczuć morską bryzę unoszącą się nad miastem oraz paloną słońcem kamienną architekturę. Te wszystkie doznania stanowią najdoskonalszy pokarm dla wyobraźni, którą w swoich uczniach rozbudzić będzie próbował Ian (Edward Hogg). Chociaż nie widzi, nie potrzebuje białej laski, aby samodzielnie poruszać się po mieście. Tę umiejętność ma zamiar wykształcić w wychowankach lizbońskiego ośrodka dla niewidomych. Jego pojawienie się burzy spokój panujący za murami odciętej od zewnętrznego świata placówki i wywołuje gwałtowne poruszenie. Doktor prowadzący ośrodek od początku nastawiony jest sceptycznie do dosyć kontrowersyjnej metody echolokacji. Polega ona umiejętności określenia położenia obiektów w przestrzeni za pomocą echa. Poprzez pstrykanie palcami, kląskanie językiem, stukanie obcasami i klaskanie Ian potrafi „dostrzec” stojącą mu na przeszkodzie szafę i zręcznie ją ominąć. Stopień, w którym udało mu się rozwinąć tę umiejętność jest tak wysoki, że dzieci nie są w stanie uwierzyć, iż naprawdę nie widzi. Poddają go zatem próbom, z których Ian nie zawsze wychodzi zwycięsko. Okazuje się, że nie wszystko można usłyszeć, a obawy doktora co do bezpieczeństwa niewidomych posługujących się echolokacją nie są bezpodstawne.


Pomimo strachu i niedowierzania, uczniowie są pod ogromnym wrażeniem nowego nauczyciela, który potrafi „zobaczyć” kota przebiegającego przez podwórko. Zainteresowanie wzbudza również w dorosłej Evie, która ukrywa się w ośrodku, ponieważ nie chce być traktowana jak osoba niepełnosprawna. Ian rozpoczyna coś na kształt flirtu, podsycając jej ciekawość światem zewnętrznym. W swoim działaniu nie jest do końca szczery, czasami posługuje się sztuczkami, których celem jest oczarowanie zarówno kobiety, jak i uczniów. Pragnie im w ten sposób dać do zrozumienia, że nie potrzebują oczu, aby widzieć. Najważniejszą umiejętnością, której muszą się nauczyć jest zdolność do wyobrażania sobie tego, co ich otacza. Mówi im: „Wyobraź to sobie, wtedy to usłyszysz”. 



Świat, który istnieje w wyobraźni Iana nie jest tożsamy z tym, który można dostrzec oczami. Nie istnieją w nim ściany, których nie jest w stanie usłyszeć, ani odległości, których nie może dokładnie oszacować. Łatwo zatem posądzić go o oszustwo, gdy „widzi” coś, czego osoba o doskonałym wzroku nie dostrzega. Ciężko jest jednoznacznie ocenić tę postać, a sam film z pewnością nie daje nam gotowej odpowiedzi. Pozostawia nas z pytaniem: czy świat widziany oczami wyobraźni może być prawdziwszy od tego, który dostrzegamy za pomocą naszego niemetaforycznego narządu wzroku?


Jak już wspomniałam na początku w kwestii romantycznej dzieło Andrzeja Jakimowskiego również nie karmi nas żadnymi oczywistościami. Pokazuje dwójkę ludzi, którzy są samotni, ale w trochę inny sposób. Eva nie akceptuje swojej niepełnosprawności, dlatego trochę z własnej woli więzi się w ośrodku. Ponad wszystko chciałaby być traktowana tak, jak osoba widząca, której nie trzeba pomagać i nad którą nie trzeba się litować. Ożywa wtedy, gdy udaje jej się ukryć swoją ułomność. Ian natomiast wydaje się być trochę zawieszony pomiędzy światem widzących i niewidzących, w żadnym nie znajdując dla siebie miejsca.


Wychowanków ośrodka zagrały niewidome dzieci pochodzące z różnych krajów europejskich. Wiele z nich musiało pokonać barierę językową, ponieważ większość dialogów w filmie wygłaszana była w języku angielskim. Biorąc pod uwagę także fakt, że nigdy nie mieli okazji naprawdę zobaczyć, na czym polega gra aktorska, można powiedzieć, że sprawdzili się znakomicie. Uznanie należy się również Edwardowi Hoggowi, który nie tylko świetnie zagrał osobę niewidzącą, ale wykreował również postać szalenie pociągającego buntownika, sprzeciwiającego się zastanym regułom.


Oj, się rozpisałam, a została mi jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której nie mogę zapomnieć. „Imagine” ma tak fantastyczny dźwięk i zdjęcia, że ich wpływ na nasze zmysły odczuwamy jeszcze długo po wyjściu z kina. Jest nawet kilka takich scen, które mam nadzieję zapamiętać na zawsze. O świetnych zdjęciach Adama Bajerskiego możemy przeczytać we wszystkich recenzjach filmu. Dlatego chciałabym tutaj zwrócić uwagę, jak świetnie wykorzystany został w „Imagine” dźwięk, będący niejako narratorem opowieści. Wszystko w nim tak wyraźnie stuka, dzwoni, kołacze i warczy, że jesteśmy w stanie zrozumieć, na czym polega metoda Iana. Nawet po wyjściu z kina i przyzwyczajeniu się do tego, że zamiast w słonecznej Lizbonie, znajduję się chłodnym i ponurym centrum Warszawy czułam, jakby mój słuch się wzmocnił. Wszystkie dźwięki wydawały mi się głośniejsze i bardziej wyraźne.

  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz