poniedziałek, 11 marca 2013

O panach ze srebrnego ekranu, z którymi każdy zimowy poniedziałek zawsze będzie trochę mniej zimowy i trochę mniej poniedziałkowy

Wczoraj Venila Kostis z okazji Dnia Mężczyzny stworzyła subiektywny ranking najgorętszych aktorów serialowych. Od razu po przejrzeniu jej listy w mojej głowie wykreowałam własny ranking. I w sumie na tym bym poprzestała, gdyby nie to, że jest mi dzisiaj straszliwie zimno (zepsute ogrzewanie) i poniedziałkowo, gorąca kawa nie pomaga, a na mocniejsze trunki rozgrzewająco-pobudzające trochę za wcześnie. Na szczęście Internet działa, dostęp do tumblr i youtube’a jest, a ja ratując swoje biedne palce przed odmrożeniem, a mózg przed zamarznięciem, przedstawiam własną listę najgorętszych mężczyzn, którzy co tydzień dostarczają (lub dostarczali) nową porcję swojej zajebistości (tak, uwielbiam to słowo). Miało ich być dziesięciu, ale trochę oszukiwałam. Kolejność przypadkowa, ranking sporządzony na stan obecny, w żadnym wypadku nie można uznawać go za ostateczny.



Mężczyźni z Supernatural. No właśnie, oszustwo. Jeśli jednak miałabym wyliczać ich osobno, to zajęliby sporą część rankingu i nie starczyłoby miejsca dla innych. A jak tu nie podziwiać facetów, na których flanelowe koszule, prochowce i sprane dżinsy wyglądają taaaak dobrze, którzy jeżdżą kultowym muscle carem, słuchają klasyki rocka i zabijają potwory bez zmrużenia oka? Nie da się. Przynajmniej ja nie umiem i dlatego na mojej liście nie może zabraknąć Deana, Sama i Castiela, czyli Jensena Acklesa, Jareda Padaleckiego i Mishy Collinsa.

No dobra, jakbym już miała wybierać, to byłby to Dean. Za poczucie humoru rzecz jasna.

Sam działa mi często na nerwy, ale cóż...
Pierwszy płaszczowiec na liście.

Larry Paul z Ally McBeal. Robert Downey Jr. ma zapewnione miejsce na każdej mojej liście, jeśli chociaż trochę będzie pasował do jej kryteriów. To przez niego powróciłam na chwilę do oglądania serialu o irytującej prawniczce, do którego zniechęciłam się już w drugim sezonie. Dla uroczego, dowcipnego, ironizującego i śpiewającego Roberta było warto.

Dobrze, że problemy, przez które aktor wyleciał z serialu skończyły się i znowu możemy zachwycać się jego urokiem wiecznego chłopca.
 

John Luter z Luthera. Przerażająco inteligentny, zabójczo przystojny i całkowicie nieprzewidywalny. Detektyw trzymający się własnego kodeksu moralnego, który pozwala mu współpracować z morderczynią, fałszować dowody i bić przestępców na kwaśne jabłko. Jednocześnie trochę przerażony tym, do czego jest czasem zdolny. No i jak on wygląda w płaszczu… To, jak facet wygląda w płaszczu jest jednym z ważniejszych kryteriów.

Drugi płaszczowiec w zestawieniu. Broda również wielce pożądana.

Sherlock Holmes z Sherlocka. Kolejny pan, którego inteligencja przekracza nasze pojęcie. Muszę przyznać, że Benedict Cumberbatch nie podoba mi się w każdej roli, nie przepadam za jego blond wersją. Jednak widząc go całkowicie przeobrażonego w Sherlocka wielbię go całym swoim fangirlowym sercem.

Płaszczowiec po raz trzeci. Uuuu, szaliki też są super.
 
Patrick Jane z Mentalisty. A to akurat blondyn, którego widok jest całkiem miły memu oku. Znowu mężczyzna ubrany w świetnie skrojony garnitur i łapie złych przy pomocy swojego umysłu. Hmmm… czyżby jakiś typ? Patrick jest postacią fajnie skonstruowaną, na pozór całkowicie opanowany, pozbawiony emocji, które z taką łatwością rozpoznaje u innych, w środku wściekły na to, co spotkało, żyjący zemstą, gotowy do samodzielnego wymierzenia sprawiedliwości. No i do tego Simon Baker jest Autralijczykiem, których narodową cechą jest chłopięcy urok i ciało surfera (och, Hugh…

Wszyscy Australijczycy są seksowni. Ten fakt nie podlega dyskusji.
  
Harvey Specter ze Suits. No dobra, garnitury są cool, a ten pan wie o tym bardzo dobrze. Jego pewność siebie jest uzasadniona, ponieważ znalazł się również na liście Venila Kostis (i pewnie jeszcze na wielu… wielu podobnych listach). To trochę ten sam typ faceta, co dwaj panowie powyżej: hiperinteligentny, przystojny, działający według własnych zasad, uśmiechający się tak, że powiedzmy… miękną nam nogi, umiejętnie noszący garnitury i w tym przypadku także smokingi.

Harvey to taki trochę skurwysyn, którego nie da się nie lubić, choć czasem bardzo się chce.
Kapitan Malcolm Reynolds z Firefly. Tak, tak, tak, płaszcz. Brązowy płaszcz. Kapitan statku kosmicznego, były żołnierz, który podróżuje po wszechświecie transportując różne mniej lub bardziej legalne ładunki. Awanturniczy, odważny i dowcipny. Jego statek i załoga są dla niego wszystkim. Jako Richard Castle Nathan Fillion również jest niczego sobie.

A to już płaszczowiec pełną gębą.
Nathan Fillion nie jest z pewnością najprzystojniejszym aktorem, ale jego geekostwo jest bardzo sexy.
 
Dziesiąty Doctor z Doctora Who. A skoro już odkryłam swoją słabość do mężczyzn w garniturach i płaszczach, to dodam jeszcze do tego Conversy i w ten sposób objawi się przed nami David Tennant jako żywo (chciałabym). Nie wiem, czemu ten chudy Szkot tak bardzo mi się podoba, ale tak jak przedstawia to obrazek poniżej, operuję skalą seksowności od jednego do Tennant. A teraz można go oglądać w serialu Broadchurch, gdzie jest zarośnięty, chyba jeszcze trochę chudszy i mówi z akcentem... Brilliant!

I do. I really do.
 
Neal Caffrey z White Collar. Tym razem taki bardziej typowy „ładny chłopiec”. W dalszym ciągu w garniturze, a także w kapeluszu. Czasem jednak odsłania trochę ciała i w sumie garnitur oraz płaszcz przestają być potrzebne. Jak wiadomo grający go Matt Bomer jest gejem, ale szczerze mówiąc w żaden sposób mi to nie przeszkadza. W sferze moich wyobrażeń jest całkowicie heteroseksualny. I nawet jeśli tak byłoby też w rzeczywistości, prawdopodobieństwo spełnienia moich innych marzeń z jego udziałem nijak by nie wzrosło.

Te oczy i ten uśmiech nie mogłyby nie znaleźć się na liście.
 
Mitchell z Being Human. Ostatnia pozycja na liście to bohater serialu, który dopiero mam zamiar zacząć obejrzeć. Otrzymał zatem kredyt zaufania, przyznany na mocy bycia najseksowniejszym krasnoludem w historii kina. Mam nadzieję, że jako wampir również mnie nie zawiedzie. Wystarczy popatrzeć jak on się prezentuje w płaszczu. 

Panie Turner, na randkę z Panem czekam z niecierpliwością. Mam nadzieję na dłuższy związek.

No, od razu zrobiło mi się znacznie cieplej. Co prawda, kaloryfer zaczął działać, ale szczerze wierzę, że nie zamarzłam dzisiaj rano tylko dzięki dziesięciu (mniej więcej) wymienionym powyżej mężczyznom. Patrząc na tę listę, mam tylko jedną prośbę do wszystkich panów: SUIT UP!

Naprawdę warto:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz