niedziela, 27 stycznia 2013

O tym, że choć nie można się podrapać, można uprawiać seks


Film: Sesje (The Sessions),2012, USA

Reż. Ben Lewin

Scen. Ben Lewin

Obsada: John Hawkes, Helen Hunt, William H.Macy


Czasami powstają takie historie, po których obejrzeniu, przeczytaniu lub wysłuchaniu człowiek łapie nieco dystansu. Kiedy chce się samemu sobie powiedzieć: „zawsze mogło być gorzej”. I wtedy te słowa naprawdę przynoszą pocieszenie.




Muzyka do słuchania w trakcie czytania:


Z pozoru niewiele historii mogło spowodować, aby Mark O’Brien był w stanie je wygłosić. Do szóstego roku życia był pełnym życia chłopcem. Wtedy jednak zachorował na polio, a choroba spowodowała paraliż prawie całego ciała. Na szczęście (w nieszczęściu) nadal mógł ruszać głową i normalnie porozumiewać się ze światem. W pełni sprawny pozostał także jego umysł. Na tyle sprawny, że dostał się na studia i uzyskał dyplom z literatury angielskiej. Został poetą i dziennikarzem. Co więcej przez długi czas udawało mu się samodzielnie docierać na zajęcia. Okazało się jednak, że elektryczne łóżko sterowane ustami, pomimo licznych lusterek, może powodować wypadki. Przemieszczanie się zostało wtedy dopisane do listy rzeczy, które dla Marca musieli wykonywać jego opiekunowie. Najczęstszym celem jego wycieczek był kościół, który odwiedzał początkowo kierowany głęboką wiarą w Boga, a następnie również przyjaźnią, która nawiązała się pomiędzy nim a nowym księdzem.

Rozmowy z księdzem na temat seksu pod samym ołtarzem w kościele katolickim to raczej niecodzienny widok
   
Historię Marka O’Briena (John Hawkes) mamy szansę poznać dzięki nagrodzonemu na festiwalu Sundance i nominowanemu do kilku Oscarów filmowi „Sesje”. Komediodramat w reżyserii Bena Lewina skupia się na krótkim fragmencie jego życia, a mianowicie drodze Marca do utraty dziewictwa. Zazwyczaj ten „pierwszy raz” stanowi temat filmów dla nastolatków, opierających się na schemacie paktu zawieranego pomiędzy grupą (zazwyczaj) chłopców, którzy obiecują sobie utratę stygmatu bycia prawiczkami przed wstąpieniem w szeregi studentów pierwszego roku. Jednak „Sesje” są tak dalekie od tego schematu, jak to tylko możliwe. Po pierwsze Mark wiekiem bliższy jest czterdziestoletniemu prawiczkowi z filmu ze Stevem Carellem. Po drugie jego chęć poznania czym jest seks motywowana jest, jak sam to określa, obawą przed rychłą utratą daty przydatności, a nie strachem przed społecznym ostracyzmem.

John Hawkes dostał bardzo trudne zadanie grania jedynie twarzą

Od tego Mark O’Brien jest wolny. Wychowany przed głęboko wierzących rodziców, przejął po nich strach przed grzechem, którym jest pozamałżeńskie pożycie seksualne. Na początku filmu w ogóle nie jest zainteresowany seksem samym w sobie. On sam kojarzy mu się bardziej z kłopotliwymi, niekontrolowanymi ejakulacjami w obecności jego opiekunów.

Mark nawet w najbardziej prozaicznych czynnościach zależny jest od swoich opiekunów
Mark jednak zakochuje się w swojej opiekunce, Amandzie. Podążając częściową drogą wyznaczoną przez zasady swojej religii, a częściowo głosem swojego serca, wyznaje swojej wybrance miłość i prosi ją o rękę. Oświadczyny zostają jednak odrzucone, ponieważ kobieta, choć wyraźnie nieobojętna mu emocjonalnie, być może zakochana w jego umyśle, sile woli i szczerym charakterze, pozbawionym jakiejkolwiek pretensjonalności, nie wyobraża sobie życia z mężczyzną uwięzionym w metalowej kapsule. Czy ktoś odważyłby się ją osądzać? Mówiąc „tak” Markowi, powiedziałaby „nie” tak wielu rzeczom, które kojarzą nam się z romantyczną wizją miłości: spacerowaniu trzymając się za ręce po parku, wychodzeniu do restauracji i kina, seksowi, wychowywaniu dzieci. I choć ta wizja byłaby teoretycznie możliwa do spełnienia, musielibyśmy ją urzeczywistnić poprzez wyobrażenie sobie Marka na łóżku i Amandy pchającej go pod każdą górę, na którą się natknął w życiu.

Czy miłość wystarczy, jeśli wszystkie randki wyglądać będą w ten sposób?

Wtedy Markowi wydawało się jeszcze, że seks jest poza jego zasięgiem, pragnął jedynie miłości i bliskości drugiego człowieka, nieograniczonego jedynie do opieki jaką otrzymywał od swoich opiekunów. Po odtrąceniu przez Amandę, zaczął myśleć, że na miłość również nie może liczyć. Zmianę w jego myśleniu przyniosło zadanie zlecone mu przez redaktorkę gazety, z którą współpracował. Miał napisać artykuł dotyczący pożycia seksualnego osób niepełnosprawnych. Osoby, z którymi przeprowadzał wywiady uświadomiły mu, jak wiele barier można pokonać. Dzięki temu Mark zaczął się zastanawiać, czy jego ograniczenia również można przezwyciężyć. 

A tak wygląda pierwsza reakcja Marka na wiadomość, że mógłby uprawiać seks

Mark dowiaduje się, że istnieją kobiety, które pracują jako seks-terpeutki. Ich zadaniem jest pomoc w zwalczeniu problemów związanych z seksualnością. Po przezwyciężeniu dylematów moralnych i otrzymaniu od księdza (William H.Macy) zapewnienia, że w tym przypadku Bóg nie będzie miał nic przeciwko złamaniu kilku zasad, Marc decyduje się na sesje. Umawia się z Cheryl (Helen Hunt), seks terapeutką, która już na samym początku uświadamia go na czym będzie polegało leczenie. Terapia obejmuje pięć spotkań, które zaczynają się od rozmowy i ćwiczeń, a których ostatecznym celem jest pełny stosunek seksualny.

Reżyser nie wstydzi się pokazać krępujących scen, ale są one tak naturalne, że nikogo nie powinny razić

Terminy medyczne jak „leczenie” czy „terapia” mogą się wydawać w pierwszym momencie nieadekwatne, bo przecież głównym celem sesji jest uprawianie seksu. Czymże różni się profesja Cheryl od najstarszego zawodu świata? I chociaż kobieta wyjaśnia to już na pierwszym spotkaniu, każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie samodzielnie. Granica bowiem rzeczywiście wydaje się cienka. Dostrzec ją możemy jednak w podejściu Cheryl, która codziennie spisuje notatki ze swoich spotkań z Markiem. 

Z każdym kolejnym spotkaniem widać, że relacja terapeuta-pacjent jest trudna do utrzymania


Mimo całego profesjonalizmu Cheryl i jej starań o zachowanie stosunku opartego na zasadzie pacjent-teraputa, wyraźnie widać, że emocjonalne zaangażowanie rodzi się nie tylko po stronie Marca. U poety, którego cechuje wysoka wrażliwość, romantyzm, a nawet naiwność, nietrudno o wykształcenie się uczucia do kobiety, z którą powinien łączyć go jedynie cielesny związek. Seksterapeutka, która całkowicie świadomie wybrała swój zawód, również znajduje w Marcu coś, czego widocznie brakuje jej w życiu.


Cała trójka aktorów stworzyła przekonujące kreacje, a Helen Hunt może nawet dostać za swoją Oscara

Historia nie kończy się w momencie, gdy Mark poznaje, czym jest seks. Tego, czy uda mu się poznać także miłość, warto dowiedzieć się samemu. Na koniec chciałabym napisać jeszcze kilka słów o tym, dlaczego „Sesje” są naprawdę dobrze zrobionym filmem. Jest to świetnie opowiedziana i zagrana historia o seksie, intymności i cielesności. Te aspekty naszego życia ukazane są jako coś całkowicie naturalnego, do czego prawo ma każdy człowiek. Widać to szczególnie w postawie Cheryl, która nie wstydzi się tego co robi, sama przyznaje, że lubi seks i całkowicie akceptuje swoje ciało. I chyba tego przede wszystkim chce nauczyć swoich pacjentów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz