sobota, 6 lipca 2013

Chodźmy do Paris... chcę kraść!

Chcą być sławni, ale nie mają wykształcenia, talentu, ani motywacji do ciężkiej pracy. Pragną bogactwa, ale bez wysiłku i wyrzeczeń. Nie przejmują się innymi ludźmi i nie martwią przyszłością, która przecież musi być wspaniała. Całe swoje nastoletnie życia spędzili śledząc życia celebrytów, a teraz znaleźli sposób, aby jeszcze bardziej się do nich zbliżyć. Nie widzą nic złego we włamywaniu się do ich domów, przymierzaniu ich ubrań i wynoszeniu tego, co najbardziej im się spodoba. To w końcu tak łatwe, że nie może być złe. W taki sposób bohaterów afery Bling Ring przedstawia Sophia Coppola w swoim najnowszym filmie.


Początkowo nie miałam zamiaru pisać o The Bling Ring, ponieważ wydawało mi się, że film ten nie zrobił na mnie większego wrażenia i całkowicie mnie zawiódł. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że od ponad dwóch tygodni wciąż czasem się nad nim zastanawiam, muszę chyba na nowo rozważyć moją pierwotną ocenę. Szczególnie w kontekście tego, że większość oglądanych ostatnio nowych filmów zostaje w mojej głowie jedynie przez kilka najbliższych godzin po seansie (i to nie zawsze). Sofia Coppola ujęła kiedyś moje serce filmem „Między słowami”, który nie daje o sobie zapomnieć od dziesięciu lat. Co więcej, zupełnie niespodziewanie na maturze wybrałam pracę z tekstem, ponieważ pozwalała na napisanie wypracowania o filmach podejmujących temat samotności i wyobcowania. Chociaż wcześniej nawet nie zastanawiałam się nad tą formą (to była stara matura), podjęłam się jedynego tematu, który nie wymagał analizowania „Nad Niemnem”, „Pana Tadeusza”, czy „Przedwiośnia”. Drugim filmem, który wykorzystałam w pracy był „Fortepian” Jane Campion (kobiety na reżysery!). Do dziś uważam, że Sofia pomogła mi zdać maturę, zwalniając z konieczności pisania zapamiętanych formuł, które zadowoliłyby moją polonistkę. Kobieta o charyzmie meduzy nie przepadała za mną, a jako cel postawiła sobie chyba zabicie w swoich uczniach zamiłowania do słowa pisanego. Mrs. B, you really crashed and burned.


No dobra, koniec dygresji od dygresji, czas na poważne rozmyślania o tym, co autorka chciała nam powiedzieć. Scenariusz filmu, którego autorką jest Sofia Coppola, oparty został na prawdziwej historii opisanej w artykule Vanity Fair „The Suspects Wore Louboutins”. Gdybym o tym nie wiedziała, ciężko byłoby mi uwierzyć w niektóre szczegóły tej opowieści. Jednak film bardzo mocno trzyma się faktów, czasami dosłownie cytując odpowiedzi udzielone przez bohaterów w wywiadach. Musimy zatem uwierzyć w to, że Paris Hilton, Lindsay Lohan, czy Orlando Bloom nie tylko nie zainstalowali w swoich domach żadnych alarmów, ale nawet nie fatygowali się zamknięciem drzwi na klucz. Co prawda w jednym z domów zainstalowany został system monitoringu, ale wystarczyły bluzy z kapturami, aby młodociani włamywacze pozostali przez jakiś czas bezkarni. Wpadli dopiero wtedy, gdy zdjęcia z włamania trafiły do mediów i ktoś ze znajomych ich rozpoznał. Patrząc z jaką łatwością kilkoro nastolatków wchodzi do domów gwiazd, przymierza ich ubrania, wypija ich alkohol oraz kradnie biżuterię, torebki i narkotyki, aż chce się pomyśleć „a dobrze im tak”. W końcu mają tyle rzeczy, że nawet nie zauważają, gdy coś znika. I to jest całkowicie błędna logika, za którą musimy się sami skarcić. Sofia bowiem nie udziela nam żadnej reprymendy, pozostawiając ocenę postępowania bohaterów tylko i wyłącznie naszym własnym sumieniom. Z obiektywnością reportażysty filmuje zachowanie nastolatków w ich naturalnym terenie, używając narzędzi i technik stosowanych zwykle w filmach dokumentalnych lub reality showach. Osobiście uważam to za największą zaletę filmu. Brak moralizatorstwa, definitywnej oceny postępowania bohaterów oraz poszukiwania winnych zachowuje obraz Coppoli w schemacie dokumentalistyki.


To, czego mi jednak dotkliwie zabrakło to szersze spojrzenie. Cała historia przedstawiona jest bowiem z perspektywy głównych bohaterów. Od początku wiemy jak ona się skończy – winni zostaną ukarani. Reżyserka nie trzyma widzów w niepewności, świadoma tego, że i tak znają odpowiedź na pytanie: „jak to się wszystko kończy?”. To, co jest naprawdę ciekawe, to dlaczego i w jaki sposób do tego doszło. Dlaczego osiemnastolatkowie, bo trzeba zaznaczyć, że bohaterowie są już pełnoletni, pochodzący z dobrych domów, posiadający większość zwyczajnych rzeczy, o których marzą osoby w ich wieku, decydują się na wchodzenie do czyichś domów i zabieranie tego, co im się spodoba? Nie można tego wytłumaczyć zatem małoletnością bohaterów, którzy nie byli świadomi tego, co robią. Czy winę za ich postępowanie można zrzucić na rodziców, którzy nawalili i nie zdołali przekazać swoim dzieciom poszanowania dla cudzej własności? Owszem poznajemy matkę Nicki, kształcącą córki w domu opierając się na filozofii New Age i karmiąc je Aderallem (środek z amfetaminą stosowany w leczeniu ADHD, u zdrowych osób jako narkotyk). Dowiadujemy się również, że rodzice Rabecki rozwiedli się. Jednak rozwiedzionych, roztrzepanych i zapracowanych rodziców są na świecie miliony, a nie wszystkie dzieci wchodzą do cudzych domów jak do własnych, zabierając to, co im się spodoba. I myślę, że prawdziwa odpowiedź na pytanie „dlaczego?” jest tą najprostszą – „bo tak”. Bo mogą. Bo to takie proste. Dowiadujesz się, że jakaś gwiazda wyjeżdża z miasta lub wychodzi na imprezę, znajdujesz jej adres w Internecie i wchodzisz frontowymi drzwiami. Czy coś, co przychodzi z taką łatwością, może być złe? Poza tym celebryci, których okradają nie są dla nich nikim odległym, nie są bogami mieszkającymi na Olimpie, skoro można do niego dojechać samochodem i bezkarnie wejść. Paris Hilton imprezuje nawet w tym samym klubie, co Rebecca, Nicki i reszta.



Każdy z nastoletnich włamywaczy ma trochę inne powody, dla których włamuje się do domów celebrytów. Marc jest nowym uczniem w szkole i pragnie akceptacji oraz przyjaźni, szczególnie ze strony Rebecki, która mu niezmiernie imponuje. Rebecca marzy o pracy w biznesie modowym, posiadaniu własnej linii perfum i wszystkim tym, co mają gwiazdy z pierwszych stron gazet. To ona jest inicjatorką włamań, ona najbardziej potrzebuje tego, aby zbliżyć się do swoich idolek, założyć ich ubrania, poleżeć w ich łóżkach, czy nawet pobawić się z ich psami. Grupę uzupełniają Nicki i Sam, wychowujące się w jednym domu oraz Chloe, czyli ta, której zawsze-wszystko-jedno. Nicki pragnie zostać aktorką/modelką/celebrytką, a swoją „karierę” realizuje poprzez pojawianie się w klubach i na ważnych imprezach. Okradanie to dla niej zabawa oraz sposób na zdobycie fajnych rzeczy. Sam natomiast wszędzie chodzi jej śladami. Chloe i tak jest wszystko jedno, więc może równie dobrze spędzić swój czas na łatwym i szybkim zarobku, którym zaimponuje swojemu chłopakowi. Łączy ich pociąg do adrenaliny i zabawy, której nie zapewniają im już nocne imprezy w klubach. Rabują dla ładnych rzeczy, ale zazwyczaj nie martwią się tym, żeby jak najlepiej je sprzedać i jak najwięcej zyskać. Nigdy nie kłócą się o zyski, kto dostanie większą dolę. Pod tym względem w ogóle nie przypominają złodziei okradających ludzi dla pieniędzy. Młodzi aktorzy sprawnie odegrali swoje role, a wśród nich najbardziej wyróżniała Katie Chang w roli opanowanej i chłodnej Rebecki. 


Wspomniałam na początku, że film mnie zawiódł i pozostawił spory niedosyt. Pomimo tego, że sama historia utkwiła mi w pamięci, to jednak sposób jej opowiedzenia wydaje mi się zbyt monotonny i właściwie bezcelowy. Tak jakby nie starczyło jej na cały pełnometrażowy film, który w pewnym momencie stał się ciągłym powtarzaniem tego samego motywu. Włamanie – buszowanie po domu – impreza – trochę normalnego życia – włamanie… i tak w kółko. Wszystko przedstawione za pomocą świetnych zdjęć i dobrze dobranej muzyki, ale jednak nużące i nie wnoszące nic nowego do historii. Dopiero w finale dostajemy świeżą porcję akcji i osobiście miałam wrażenie, jakby film zakończył się w najbardziej interesującym momencie. Jak wyglądało dalsze życie bohaterów? Co się zmieniło w życiu ich rodzin? W jaki sposób zareagowali ich rówieśnicy? Na te pytania nie dostajemy odpowiedzi, a szkoda, ponieważ byłyby one czymś nowym w dobrze znanej nam historii.


Film: The Bling Ring, 2013, USA
Reż. Sofia Coppola
Scen. Sofia Coppola
Obsada: Katie Chang, Emma Watson, Israel Broussard, Taissa Farmiga, Claire Julien

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz