wtorek, 25 czerwca 2013

O spotkaniach po latach

 
Celine i Jesse’go uważam za swoich starych przyjaciół, takich, których mogę nie widzieć kilka lat, ale jak tylko zaproponują kolejne spotkanie, pobiegnę na nie na złamanie karku. Spędzamy razem jeden dzień, a ja bez zażenowania przyglądam się temu, jak rozkładają na czynniki pierwsze łączące ich uczucie, analizują każdy najmniejszy detal i ścierają się w swoich odmiennych poglądach. Razem spacerujemy po ulicach jednego z europejskich miast, podziwiając jego uroki, ale nie skupiamy się na nich przez dłuższy czas. Przebywając z tą dwójką trudno bowiem skoncentrować się na czymś innym niż ich związek, który w ciągu tych osiemnastu lat naszej znajomości ewoluuje i zmienia się, ale zawsze balansuje na krawędzi. Nigdy nie mamy pewności, jak potoczy się ta rozmowa i jaki będzie jej finał. 

 

Idąc do kina na kolejne spotkanie z Celine i Jesse, musimy być przygotowani na to, że przede wszystkim będziemy słuchać. Nie będzie fajerwerków w postaci pocałunków w deszczu, wielkich gestów, sytuacyjnych gagów, czy widowiskowych pościgów. Owszem będzie romantycznie, a czasem nawet zabawnie, ale romans okraszony będzie pewną dozą niezdarności, a dowcip będziemy musieli wychwycić z niekończącego się potoku słów. Celine i Jesse stanowią bowiem bardzo egocentryczną parę, skupioną wyłącznie na sobie nawzajem, mającą w głębokim poważaniu to, czy my, bezczelni podglądacze, dobrze się bawimy, czy też z lekkim znużeniem zaczynamy wiercić się w kinowym fotelu. To my musimy się dostosować do tempa rozmowy, skupić na słowach, które padają z ich ust. Jeśli nam się to uda, zostaniemy wynagrodzeni inteligentną potyczką słowną, odbywającą się pomiędzy dwójką różnych osób.


Tę parę możemy uznać za potwierdzenie powiedzenia „przeciwieństwa się przyciągają”. Celine to kobieta, Francuzka, feministka i ateistka, która w życiu kieruje się intuicją. Dojrzała jak na swój wiek, posiada ukształtowane poglądy, o które będzie walczyć do końca. Jednocześnie jest nieco zagubioną neurotyczką, czasami nie do końca rozumiejącą targające nią emocje. Jesse to mężczyzna, Teksańczyk, pisarz i chrześcijanin, któremu wydaje się, że kieruje się rozsądkiem, ale tak naprawdę jest wielkim marzycielem, poszukującym w życiu „czegoś więcej”. Mimo to, a może właśnie dlatego, gdy poznali się osiemnaście lat temu w pociągu, on namówił ją, aby wysiadła, a ona mu uległa i razem spędzili jeden dzień. Przypadkowość tego spotkania i nieuchronność jego końca sprawiły, że dwójka obcych ludzi była w stanie powiedzieć sobie praktycznie wszystko, a wszelakie opory, konwenanse i lęki, które zazwyczaj towarzyszą pierwszym randkom, przez te kilka spędzonych razem godzin przestały cokolwiek znaczyć. Przed wschodem słońca chcieli zmieścić jak najwięcej takich pierwszych randek, jak najlepiej się poznać, aby potem rozstać się nie składając sobie żadnych obietnic. Oprócz oczywiście tej jednej - że spotkają się znowu za pół roku. 

 
-->

Czy się spotkali? Odpowiedzi na to pytanie fani filmu musieli wyczekiwać przez dziewięć lat. Okazało się, że ten sam los, który połączył Celine i Jesse’ego w pociągu, uniemożliwił im spotkanie w umówionym miejscu. Ich drogi skrzyżowały się dopiero po dziewięciu latach, kiedy szukający swojej drogi Jesse odnalazł ją w końcu w pisarstwie i przybył do Paryża, aby promować swoją książkę. Okazuje się, że poznanie Celine odegrało w jego życiu niezmiernie ważną rolę, stając się twórczą inspiracją. Jego powieść wiernie odtwarza spotkanie młodych kochanków, którzy mają dla siebie tylko jedną noc i nie chcą jej zmarnować przez złudne obietnice i nudne konwenanse. Przyjeżdżając do miasta, w którym mieszka jego muza nie jest już dwudziestolatkiem, ale wciąż pozostaje marzycielem, nie tracącym nadziei, że tym razem uda mu się ją spotkać. Nie myli się, ponieważ Celine bierze los w swoje ręce i idzie na spotkanie z Jessem. Ona również nie jest już tą samą dziewczyną, która spędziła beztroską noc w Wiedniu. Okazuje się, że każde z nich poszło własną ścieżką, jednocześnie cały czas zastanawiając się nad tym, czy dokonali właściwego wyboru. Znowu mają dla siebie kilkanaście godzin, których nie mają zamiaru zmarnować. Rozmowa przychodzi im z taką łatwością, jakby kontynuowali wątek rozpoczęty poprzedniego dnia, a nie dziewięć lat temu. Bezcenne minuty mijają, a ich coraz bardziej wciąga skomplikowany wątek o życiu, o zmianach jakie w nim zaszły, o tym jak postrzegają miłość i w jaki sposób widzą swoją przyszłość. Czy mają szansę cofnąć się w czasie do spotkania na wiedeńskim dworcu, do którego nigdy nie doszło i zacząć wspólne życie, jakby nie widzieli się tylko pół roku? Od początku doskonale wiedzą, że jest to niemożliwe, ponieważ przez tych dziewięciu lat nie spędzili w próżni. Na Jesse’go w Ameryce czekają żona i syn, natomiast Celine właśnie osiągnęła spokój i niezależność, spełniając się w życiu zawodowym i prywatnym. Mimo to jakaś niezłomna siła ciągnie ich ku sobie, każąc Jessemu spóźnić się na samolot, a Celine wyrzucić przez okno lęki i obawy. Kumulacja tego utrzymującego się podczas kilkunastu spędzonych razem godzin napięcia ma miejsce w pokoju Celine i już wiemy, że jemu zmarnuje się bilet, a ona nie da rady się oprzeć. To, co pozostaje dla nas zagadką, to finał tego paryskiego spotkania. Czy wspólna noc będzie ostatecznym pożegnaniem, czy też pierwszą z kolejnych?


Tradycyjnie na odpowiedź Linklater, Delpy i Hawke kazali nam czekać dziewięć lat. W tym czasie, podobnie jak przy „Przed zachodem słońca”, pisali do siebie e-maile, dzwonili i spotykali się, aby przedyskutować kolejne wersje historii Jesse’go i Celine. Już wtedy reżyser przestał mieć wyłączny wpływ na to, jak potoczą się losy tej dwójki. Aktorzy tak bardzo zżyli się z odtwarzanymi postaciami, że zapragnęli mieć udział w tym, jak zostaną przedstawione w kontynuacji. Sądzili, że otwarte zakończenie z „Przed wschodem słońca” musi mieć ciąg dalszy. Czuli, że potrzebują go nie tylko widzowie, ale również oni sami. Dlatego też aktywnie uczestniczyli w tworzeniu scenariusza do dwóch kolejnych części, obdarzając Jesse’go i Celine zarówno własnymi doświadczeniami, jak i marzeniami i pragnieniami. 


„Przed północą” różni się od poprzednich filmów, ponieważ tym razem Jesse i Celine stanowią parę, która spędza ze sobą każdy dzień. I chociaż ponownie nasze spotkanie z nimi będzie trwało kilkanaście godzin (skumulowanych w niepełnych dwóch godzinach filmu), to nic nie stoi na przeszkodzie, aby oni zobaczyli się ponownie następnego dnia. Północ to jednak ponownie pewien graniczny termin, który może zaważyć na ich wspólnym życiu. Jednak wszystko po kolei. Okazuje się, że tym razem Jesse i Celine nie pożegnali się wraz ze wschodzącym słońcem, ale postanowili porzucić życie, które budowali przez dziewięć spędzonych osobno lat i zacząć wszystko od nowa. Wymagało to niestety poświęceń, za które będą płacić jeszcze przez długi czas. Jesse przekonuje się o tym za każdym razem, gdy odprowadza syna na lotnisko ze świadomością, że nie będzie w stanie zobaczyć go przez kilka następnych miesięcy. Zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele może się wydarzyć przez ten czas, którego jego związkowi z synem nie wynagrodzą nawet cudowne wakacje spędzone razem w Grecji. Ta tęsknota za byciem ojcem nie tylko nie tylko na półgwizdka wydaje się być największą zgryzotą Jesse’go, który z drugiej strony wydaje się prowadzić szczęśliwe życie u boku Celine i dwóch złotowłosych córek bliźniaczek. Gdy wracają razem z lotniska, aby spędzić ostatnią noc w Grecji, przed powrotem do Paryża, uświadamiamy sobie, że schemat dwóch poprzednich filmów również w tej części został zachowany. Kolejna rozmowa zaczyna się, gdy tylko para wsiada do samochodu, a my zaczynamy odnosić wrażenie, że oto podpatrujemy Jesse’go i Celine w krytycznym dla ich związku momencie. Bo chociaż tym razem są już parą, widują się codziennie i pozornie jest to jedna z wielu rozmów, to znowu wydają się balansować na niewidocznej granicy. Słowa Celine przekonują nas, że zakończenie tego dialogu zdefiniuje kolejne lata ich życia. 


 
-->
W pierwszej połowie filmu szczególnie widoczne jest to, że będąc w dorosłym związku przestajemy być tak naprawdę sami. Wiążemy się w sieć bliższych i dalszych znajomości zawodowych i osobistych, mamy zobowiązania rodzinne, na świecie pojawiają się dzieci. Dlatego tym razem głosami w dyskusji przestają być wyłącznie Jesse i Celine. Poznajemy pisarza, na którego zaproszenie para przyjechała do Grecji, jego partnerkę, wnuczka z dziewczyną oraz przyjaciół. Każda z tych par reprezentuje inne pokolenie oraz jego poglądy na miłość, przyjaźń i sens życia. Dopiero w drugiej części film powraca do dobrze znanej nam struktury intymnego dialogu pomiędzy Francuzką i Amerykaninem.

Po sposobie rozmawiania dobrze widać, że nie jest to konwersacja zawieszona w próżni. Bohaterowie kontynuują wątki rozpoczęte w nieznanych nam rozmowach, które prowadzą każdego dnia, odnoszą się do wspólnych spraw, wspólnie spędzonych chwil. Wraz z wzajemnym poznaniem się i zrozumieniem, do ich związku niestety zakradają się również nuda, monotonia, rozczarowanie i rozżalenie. Dlatego tym razem jesteśmy świadkami kłótni, będącej skutkiem nierozwiązanych do tej pory sporów, niespełnionych obietnic oraz kumulowanych skarg. Tej nocy Jesse i Celine będą rozstrzygali, czy dziewięć lat temu podjęli właściwe decyzje, czy osiemnaście lat temu nie byłoby lepiej, jakby ona pojechała dalej, a on zwiedził Wiedeń samotnie i wrócił do domu bez nadziei na następne spotkanie z intrygującą Francuzką. 



Film: Przed Północą (Before Midnight), 2013, USA
Reż. Richard Linklater
Scen. Richard Linklater, Julie Delpy, Ethan Hawke
Obsada: Julie Delpy, Ethan Hawke

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz