niedziela, 28 kwietnia 2013

O tym, że zemsta najlepiej smakuje na zimno


Miniserial: The Politician's Wife, Chanel 4, Wlk. Brytania, 1995

Reż. Graham Teakston

Scen. Paula Milne

Obsada: Juliet Stevenson, Trevor Eve, Minnie Driver


Podobno zemsta jest rozkoszą bogów, a wybaczenie - rozkoszą ludzi. Czasem jednak lubimy urządzić sobie boską ucztę, rozsmakowując się w perfekcyjnie przygotowanej zemście, podanej na zimno i dopracowanej do najdrobniejszego szczegółu.




Zapewne żadnym odkryciem nie będzie dla nikogo (pod warunkiem, że w ogóle ktoś poza moją mamą to przeczyta) fakt, że jestem wielką fanką Davida Tennanta. Oprócz tego, że aktor został przeze mnie wymieniony jako jeden z najprzystojniejszych mężczyzn pokazywanych na srebrnym ekranie, to czasem pojawia się we wpisach, w których jego obecność nie jest uzasadniona niczym innym, jak tylko moją szczerą miłością (a także tym, że ogromna ilość memów i gifów z jego udziałem pozwala na zobrazowanie praktycznie wszystkiego). W poniedziałek świetnym odcinkiem finałowym zakończył się serial Broadchurch, który utwierdził mnie w przekonaniu, że David sprawdza się nie tylko w rolach komediowych, ale jest jeszcze lepszym aktorem dramatycznym. Na szczęście telewizja angielska rozpieszcza ostatnio fanki Chudego Szkota i już w ten czwartek emisję rozpoczął nowy serial z jego udziałem – „The Politician’s Husband”. Pierwszy odcinek wciąż czeka na to, abym go obejrzała, a ja mam zamiar napisać o innym mini serialu, który powstał znacznie wcześniej. Nazwa, tematyka oraz postać scenarzystki czynią bowiem z „The Politician’s Wife” swego rodzaju prequel dla produkcji z Tennantem. Mini seria składająca się z trzech odcinków została wyświetlona przez Chanel 4 w 1995 roku. Paula Milne za scenariusz została uhonorowana BAFTĄ, natomiast sam serial zdobył Emmy w kategorii Best International Drama, a także spotkał się pozytywnym odzewem zarówno ze strony widzów, jak i krytyków.




Scenarzystka przyznała, że osią stworzonej przez nią historii było wykorzystanie małżeństwa jako pryzmatu, przez który można patrzeć na politykę. W czasie powstawania scenariusza trwała w Anglii dyskusja na temat wartości rodzinnych oraz moralnego prowadzenia się polityków, wywołana skandalami dotyczącymi romansów kilku członków Partii Konserwatywnej. Historia opowiedziana przez Milne nie przedstawia jednak jednego punktu widzenia, przez co nie jest prostym moralizatorstwem na temat tego, że politycy stale wypowiadający się o poszanowaniu rodziny, sami nie traktują jej poważnie. Jest to opowieść o jednym polityku, jednej rodzinie i jednej żonie, która pokazała, jak wiele można się nauczyć na temat polityki stojąc u boku męża (co w rzeczywistości potwierdziła Hillary Clinton). Tak właściwie te trzy odcinki to obraz ewolucji kobiety początkowo wiernie zajmującej drugi plan, następnie wstępującej na ring i walczącej o swoje prawa, a na koniec powoli przejmującą pierwszoplanową rolę, zarówno w swoim własnym życiu, jak i w polityce.


Florę Matlock (Juliet Stevenson) poznajemy w momencie, gdy podczas wywiadu z czułością opowiada o swoim mężu, pełniącemu funkcję Ministra Rodziny z ramienia Partii Konserwatywnej. Śledząc ją podczas typowego dnia dowiadujemy się, że jest dobrą matką, opiekunką rodzinnego ogniska, wsparciem dla męża. Wyczuwamy jednak, że ten pozorny spokój za chwilę zostanie zakłócony, ponieważ jak sępy nad padliną, tak wokół domu państwa Matlock gromadzą się tłumy dziennikarzy, podążających za sensacyjnym materiałem. Oni już wiedzą, że życie Flory nigdy już nie będzie takie samo, ona jeszcze nie. Żony przecież zawsze dowiadują się ostatnie. O tym, że została zdradzona mąż mówi jej głosem pełnym skruchy, wijąc się jak piskorz próbuje przekonać ją, że to był jeden raz, nic nieznaczący seks, po którym już nigdy więcej nie widział się z tą dziewczyną. Flora jest zrozpaczona, chce wyjechać i uciec od całej afery. Zostaje jednak zatrzymananprzez doradców męża, własnego ojca, który wydaje się kochać bardziej zięcia i pozycję, zyskaną przez pokrewieństwo z nim, niż własną córkę a w końcu także Duncana, który w dalszym ciągu zarzeka się, że zdrada była jednorazowa. Ponownie staje u boku swojego męża i przywdziewa maskę kochającej żony.


Początkowo trudno jest zapałać do Flory sympatią. Widzimy bowiem kobietę całkowicie podległą swojemu mężowi i ojcu, nie buntującą się nawet wtedy, gdy dowiaduje się, że obaj ją zdradzili. Nawet po otrzymaniu namacalnego dowodu, zaprzeczającego jednorazowości zdrady, ona dalej odgrywa rolę szczęśliwej żony, dla której rodzina jest najważniejsza. Jej poświęcenie jest szczególnie widoczne, gdy ze złamanym sercem odwozi syna, który nie może znieść przebywania z ojcem w jednym domu, do szkoły z internatem. Coś w niej pęka dopiero wtedy, gdy dowiaduje się, że Duncan spotykał się z kochanką w ich londyńskim mieszkaniu, uprawiał z nią seks w dniu jej urodzin i to ją obwiniał za to, że szukał spełnienia w ramionach innej kobiety. Zaczyna dostrzegać, że jej mąż nie jest już tym człowiekiem, w którym się kiedyś zakochała. Pierwszy raz dociera do niej, że to wytrawny polityk, który potrafi kłamać w żywe oczy tak samo jej, jak i swoim wyborcom. Nie dotrzymuje obietnic, nie przejmuje się losem tych, których z zasady miał bronić, zupełnie nie interesuje się swoimi własnymi dziećmi. We Florze zachodzi głęboka zmiana, która każe jej obmyślić plan zemsty. Zimnej, precyzyjnej, wyrafinowanej zemsty, która uderzy w najczulsze punkty niedoceniającego ją wcześniej męża.


Osobiście zawsze odczuwam dziką przyjemność, gdy hipokryzja wychodzi na jaw. Nigdy nie miałam zaufania do prawicowych polityków, którzy z wyższością prawią o wartościach moralnych, o poszanowaniu rodziny i życiu w zgodzie z chrześcijańskimi zasadami. Każdy trzyma w swojej szafie głęboko ukryte brudy, a ci, którzy starają się sprawiać wrażenie idealnie czystych, okazują się mieć ich zazwyczaj najwięcej. Zdaję sobie sprawę, że satysfakcja z pomyłek osób, które wierzą, że są od lepsi od nas, to dosyć płytkie uczucie. Ale co tam, nie będę ukrywać tego, że gdy zdradzający, egoistyczny i kłamliwy facet zostaje ukarany własną bronią cieszę się niezmiernie.



Oprócz dopracowanego scenariusza, przedstawiającego toksyczne relacje pomiędzy dwojgiem bardzo bliskich sobie osób oraz ewolucję kobiety, która wreszcie uświadamia sobie siłę, zaletą mini serialu jest bardzo dobra gra aktorska. Zarówno Juliet Stevenson w roli Flory Matlock, jak Trevor Eve odgrywający postać Duncana Matlocka, pozwolili nam uwierzyć w całe spektrum uczuć istniejących pomiędzy przeżywającymi kryzys małżonkami. Stevenson umiejętnie przechodzi od grania łagodnej i oddanej kury domowej do przedstawienia kogoś, kto zaczyna żyć żądzą zemsty. Na co dzień zachowuje się dokładnie tak, jak dawniej, stwarzając wszelkie pozory pogodzenia się z faktem bycia ofiarą, tak naprawdę realizując krok po kroku swój precyzyjny plan. Duncan Matlock to z kolei bardzo antypatyczny typ, któremu nie ufamy od pierwszego momentu, gdy pojawia się na ekranie. Dokładnie widzimy, że pragnie władzy we wszystkich sferach swojego życia. Wydaje się nam wręcz obrzydliwy w swojej hipokryzji i sposobie traktowania rodziny.


Podsumowując „The Politician’s Wife” to świetna produkcja pokazująca wady świata polityki przez pryzmat jednego związku, w którym rozgrywa się walka niemniej zajadła niż podczas politycznej kampanii. Tym bardziej cieszę się na jej kontynuację z Tennatem w roli głównej. Boję się tylko wchodzić w tę historii wiedząc, że nie będę mogła od razu dowiedzieć się, jaki będzie jej koniec. Recenzja Zwierza popkulturalnego dodatkowo zachęca, a ja całkowicie zgadzam się z myślą zawartą w jej tytule – „nie istnieje coś takiego jak za dużo Tennanta”.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz