sobota, 20 października 2012

O tym, że kierowca ciężarówki może być autorem romansów i zakochać się w kobiecie, która opryskała go nawozem.


Film: Bohater z okładki (Paperback Hero), Australia 1999

Reż. Antony J.Bowman

Obsada: Hugh Jackman, Claudia Karvan, Andrew S. Gilbert, Angie Milliken











Sposób na podryw: „W tajemnicy napisać romansidło i udawać, że to ona jest autorką.”


Kiedy oglądać? Gdy mamy ochotę przenieść się w miejsce, gdzie tirowcy wyglądają jak Hugh Jackman, a deszcz pada tylko po to, aby dodać dramatyzmu momentom podejmowania trudnych decyzji.


Muzyka do słuchania w trakcie czytania:
Roy Orbison „I drove all night”




Motyw pozornej niechęci bohaterów, którzy z czasem poznają się lepiej, zaczynają dostrzegać swoje zalety i ostatecznie zakochują się w sobie, to jeden z najbardziej otrzaskanych tematów komedii romantycznych. W filmografii umiejętnie wykorzystywany przez mistrza gatunku Ernsta Lubitscha już w latach trzydziestych i czterdziestych, a w literaturze od czasów znacznie wcześniejszych, mistrzowsko przedstawiany zarówno przez Williama Szekspira, jak i Jane Austen. Niemniej wciąż uwielbiany i przez twórców, i przez odbiorców dzieł romantycznych.

Kto się czubi, ten się lubi. 

Znajdziemy go również w australijskim „Bohaterze z okładki”, filmie w żaden sposób wybitnym, odkrywczym, czy skłaniającym do dłuższej refleksji nad sensem życia. Jednocześnie jednak słodkim, sympatycznym i pozwalającym w miły sposób spędzić wieczór, gdy wybitnie nie mamy ochoty odkrywać sensu życia. Jest to komedia romantyczna z 1999 roku, na którą natrafiłam przypadkowo, podczas gdy obsesyjnie zgłębiałam filmografię Hugh Jackmana. I to jest jeden z głównych powodów, dla którego „Bohatera z okładki” ogląda się nader przyjemnie. Posiada 188 cm wzrostu, posturę mitycznego boga i tym razem miał możliwość wypowiadania swoich kwestii z australijskim akcentem, który ja osobiście uwielbiam.

Czemuż, ach czemuż wszyscy tirowcy tak nie wyglądają. 

Kolejny powód to historia, którą film opowiada. I chociaż jak już wspominałam „Bohater z okładki” nie jest dziełem wybitnym, ale za to opowiedzianym zgrabnie i z humorem.
A my się skarżymy na stan naszych dróg. 

Jednak przejdźmy do rzeczy. Głównym bohaterem jest Jack Willis, kierowca ciężarówki, który swoim gigantycznym pojazdem przemierza australijskie drogi, słuchając Roya Orbisona i prowadząc rozmowy ze swoim psem. Jack to na pierwszy rzut oka typowy twardziel, przyzwyczajony do samotnego podróżowania i spania w kabinie ciężarówki. Jednak okazuje się, że ten archetypowy macho posiada sekret, o którym nie wiedzą nawet jego najbliżsi przyjaciele. Otóż w trakcie tego przemierzania bezkresnych dróg Australii Jackowi zdarzyło się napisać powieść. I to nie byle jaką – najprawdziwszy z prawdziwych romansideł z różowymi okładkami i żółtymi stronami.


Bohater właśnie pracuje nad fabułą drugiej powieści. Pies czynnie uczestniczy w procesie tworzenia.

Jack wydaje książkę pod nazwiskiem swojej przyjaciółki – Ruby Vale, którą poznajemy w momencie, gdy z samolotu spryskuje ciężarówkę Jacka nawozem. Nasza bohaterka, która jak się łatwo domyśleć stanie się kluczowa dla romantycznego wątku filmu nie ma bladego pojęcia o tym, że stała się autorką świetnie sprzedającego się romansu.


Wszystko jednak wychodzi na jaw, gdy na odludzie, w którym mieszkają Jack i Ruby dociera Ziggy, przedstawicielka wydawnictwa. Okazuje się, że książkę stała się tak dużym hitem, że czytelnicy pragną kolejnych jej części, a także chcą poznać autorkę.


Wtedy też Ruby dowiaduje się o kłamstwie Jacka i staje przed wyborem. Może jechać do Sydney i wziąć udział w promocji książki. W ten sposób pomoże przyjacielowi i zarobi pieniądze na od dawna odkładany ślub z Hamishem, trochę nudnawym ale prawym farmerem. Może też wyjawić Ziggy całą prawdę. Wiadomo oczywiście, jaką decyzję podejmuje bohaterka. Nie przyznając się do prawdziwego powodu swojego wyjazdu przed narzeczonym, Ruby wsiada do ciężarówki Jacka i wyrusza z nim w kilkudniową podróż do Sydney.

Czy ktoś ma jakieś wątpliwości którego wybierze bohaterka?
Romantyczna: Oglądając ten film czujemy takie przyjemne ciepło, które wywołuje w nas zapach świeżych ciasteczek i udekorowanej choinki. Muzyka, widoki, bohaterowie, wszystko nastraja nas pozytywnie od pierwszej minuty. Chemia pomiędzy bohaterami jest wiarygodna, szczególnie w jednej ze scen… Nie brakuje też wielu humorystycznych momentów, jak karaoke w barze i powrót z główną wygraną. Poza tym, czy możliwość zobaczenia młodego i opalonego Hugh Jackmana, biegającego w bokserce i krótkich spodenkach nie powinna być wystarczającym powodem do obejrzenia filmu?


Ocena: 7/10

W scenie karaoke Hugh wygląda na onieśmielonego, ale i tak wszyscy wiemy, że śpiewać to on potrafi. I tańczyć.  I to nie tylko w reklamach Lipton Ice Tea, a na Broadwayu. 

Rozważna: Kierowca ciężarówki, który pisze powieść romantyczną na serwetkach? Już łatwiej uwierzyć w księcia zamienionego w żabę przez złą czarownicę. Niewiarygodność historii opowiedzianej w filmie to jej pierwszy mankament. Drugim jest całkowita przewidywalność. Chemia pomiędzy bohaterami rzeczywiście jest widoczna i jest to chyba największy atut filmu. Jednak scenarzyści próbowali trochę na siłę próbowali wykorzystać wszystkie chwyty znane z romantycznych opowieści.

Ocena: 5/10
Trochę za dużo tanich chwytów. Scena w deszczu dodana jakby pod przymusem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz